środa, 14 grudnia 2016

Pogrążałam się w depresji - spowiedź żony alkoholika

Jestem żoną i matką. Jako matce przypadła mi rola obrończyni moich dzieci. Ich ojciec, rasowy alkoholik, w tygodniu udawał przykładnego obywatela, a w weekendy upijał się na oczach rodziny i podnosił na nią rękę. Ja cierpiałam chyba na wszystkie rodzaje depresji. Podczas awantur syn zawsze stawał w mojej obronie. Jako czternastolatek był świadkiem kolejnej sceny z udziałem ojca.

Mój mąż w nocy wrócił do domu pijany, nie mógł dojść do łóżka o własnych siłach, więc po drodze obijał się o ściany w domu. W końcu stłukł lustro w przedpokoju i obudził dzieci. Byli przyzwyczajeni do takiego widoku. To jednak była noc, która zapada w pamięć. Próbowałam zaprowadzić pijaną głowę rodziny do sypialni. Jednak pełen agresji rzucił się na mnie. Nie poczułam tego, czego doświadczałam często wcześniej, czyli jego dłoni uderzającej w mój policzek. W całej szamotaninie zorientowałam się, że przykłada ręce do mojej szyi. Tak, mój mąż w alkoholowym amoku zaczął mnie dusić. Wszystko widział Krzysiek i jego starsza o dwa lata siostra. Mój czternastolatek rzucił się ojcu na plecy, próbując go ode mnie odciągnąć. Ale to go nie ruszyło. Krzyś chwycił za wazon i rozbił go na głowie ojca. Wtedy ten osunął się na ziemię. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Ocuciliśmy go zimną wodą, po kilku minutach oprzytomniał, a na drugi dzień dostrzegł tylko drobne rozcięcie skóry. Wystarczył plaster. Ja przez jakiś czas chodziłam z siniakami, lecz jestem przekonana, że tamtej nocy mój syn ocalił mi życie.

Pół życia nosiłam na sobie brzemię swojego wyboru. Wyboru takiego człowieka na męża. Nie wiedziałam nawet kiedy dopadła mnie depresja. Winiłam się za swoje życiowe decyzje. A jedną z nich było to, by przy nim zostać mimo wszystko. Jestem chrześcijanką i nie brałam pod uwagę rozwodu. Ale wiele razy  zastanawiałam się, czy gdybym dokonała innych wyborów, życie moich dzieci byłoby lepsze. Czy żałuję? Nie. Przecież gdyby nie mój mąż, na świat nie przyszłyby moje dzieci. One też zadały mi kiedyś to pytanie: mamo, nie żałujesz życia z alkoholikiem? Dlaczego? Moja odpowiedź była prosta: bo mam Was. I mimo że dzieci nie widziały w domu żadnych oznak miłości, starałam się trwać w tym chorym małżeństwie. Chorym z powodu braku uczuć, w którym przez lata jedynymi emocjami były gniew i strach, chorym z psychicznego wypalenia, wymagającym natychmiastowej rehabilitacji, wyleczenia tej obustronnej depresji. Jak mówi się o osobach uzależnionych, często nie wiedzą, że żyją w chorobie. Ja wiedziałam, ale nie potrafiłam wyrwać swojego męża z tego stanu nieświadomości, w którym tak uparcie się zakorzenił.
Dzieci przez lata doświadczały tego, czego tak bardzo chciałam uniknąć. Sama dorastałam w patologicznym domu. Niestety często współuzależnienie nie opuszcza nas przez całe życie. I tak stało się ze mną, kiedy zupełnie nieświadoma wyszłam za człowieka ze skłonnością do alkoholizmu. A może alkoholikiem był już w dniu ślubu? Dziś ma to drugorzędne znaczenie. Moje dzieci były tymi, które dawały mi nadzieję. I Pan Bóg.
Jak rozpoznać współuzależnienie, jak odróżnić je od depresji i jak leczyć zaburzenia depresyjne: http://medox.org.pl/depresja/leczenie.html polecam tych specjalistów od zaburzeń nastroju i uzależnień.

wtorek, 8 października 2013

O pracujących alkoholikach

Kupiłem ostatnio Rzeczpospolitą, w sobotę znalazłem w niej dodatek zdrowie mężczyzny. A w nim ciekawy artykuł dr psychiatry Tomasza Woźniaka traktujący o dobrze funkcjonujących alkoholikach. To ciekawe, że większość osób uzależnionych od alkoholu pracuje, płaci podatki, składki ZUS i jest społecznie użyteczna. Natomiast polski system leczenia odwykowego nie ma dla nich propozycji. osoby uzależnione traktuje się jak wyrzutków. Samo określenie alkoholik jest pejoratywne, obraźliwe.
Swoją drogą nie stać mnie na leczenie w prywatnej Klinice Medox, gdzie pracuje wspomniany specjalista, jednak to podejście podoba mi się.  Ciekawe jak wygląda program terapii dla ludzi, którzy mają jeszcze rodziny, pracę, dobre zarobki. I oczywiście nie myślę tu o saunach czy basenach, tylko o tym jak się ich motywuje. Jak wzmacnia dobre strony, czy pracuje się na pozytywach czy straszy jak w pozostałych OTU szkodami alkoholizmu.
Z chęcią poznałbym te doświadczenia. Większość alkoholików, których znam, którzy pracują, mają rodziny i dobre pozycje społeczne, uważa, że nie wymaga leczenia. Uważają, skoro są głowami rodzin, funkcjonują lepiej niż większość społeczeństwa, to mogą sobie pozwolić na odstresowanie.
Jak do takich trafić dopóki nie stanie się nieszczęście.
To jest ten artykuł:
Jak widać autor stawia tezę, że spora cześć osób pijących uważa alkohol za środek na odprężenie, relaks. Jednak wiadomo, że picie w samotności, traktowanie alkoholu jako leku na stres i depresję prowadzi do alkoholizmu. 
Z chęcią poczytam Wasze opinie na ten temat, czy widzicie zagrożenie u osób pracujących, którzy codziennie lub często piją drinka dla lepszego humoru.  czy uważacie, że to niebezpieczne. Czy musi prowadzić do uzależnienia.
A swoją drogą aby nasz system leczenia odwykowego dostosował się do potrzeb. Zaczął rozszerzać ofertę o programy dla pracujących alkoholików, nie traktował ich jak żuli.

poniedziałek, 1 października 2012

Co to jet wódka?

Już dawno nie pisałem, niestety brak czasu. Muszę też przyznać, że poprzednie kilka miesięcy było dla mnie trudne. Piłem, trzeźwiałem, znowu piłem, trzeźwiałem i tak w koło Macieju. Obecnie ja alkoholik nie piję 102 dni. Regularnie chodzę ma mitingi, w zasadzie po kolejnym detoksie postanowiłem zmienić swoje podejście do choroby. Nie walczę, nie obiecuję. Stosuję zasadę: dziś nie piję, nie wiem co będzie jutro, ale dziś nie piję. I tak szukając haseł w necie znalazłem encyklopedię alkoholizmu, ciekawy serwis, na razie brakuje mu jeszcze sporo, jednak te które opublikowali, ich język, podejście do tematu, bardzo mi odpowiada, jeżeli tak będzie się rozwijał, to na pewno będę stały gościem. Moja wiedza o wódka jest czysto praktyczna, ale postanowiłem ją przekazać "towarzyszom". Wysłałem im dwa teksty, jestem ciekaw czy opublikują. Jeżeli tak, z pewnością postaram się być tam redaktorem, może w ten sposób zrealizuję kiedyś dwunasty krok.

poniedziałek, 17 października 2011

Nie wiedziałem od czego zacząć

Nie wiedziałem od czego zacząć. Kręciłem się dookoła własnej osi i ni potrafiłem przestać. Piłem, nie piłem  i tak non stop. Pewien znajomy powiedział, że odtruwanie alkoholowe jest mi bardzo potrzebne. Dodał, że powinienem zacząć od jakiejś grupy. Najlepiej AA by lepiej panować nad sobą.

Tacy sami.

Poszedłem tam i zobaczyłem podobnych ludzi do siebie. Poznałem alkoholików. Wszyscy przeżyli i doświadczyli tego co ja. Rozmawialiśmy o sobie, o swoich problemach i o tym co ich boli. Wszyscy przeszli leczenie alkoholizmu.

Praca nad sobą

Pojechałem na alkoholizm leczenie i tam pracowałem nad swoją duchowością. Tam doznałem swego rodzaju przemiany. Opowiedziałem o wszystkim co leżało mi na sercu i na sumieniu. Czas trwania takiej terapii wynosił 6 tygodni. Nie wiem czy dużo czy mało. Najważniejszy był efekt.
Nie piłem później przez rok czasu. W pewnym momencie wszystko we mnie pękło i zapowiadało się kolejne alkoholizm leczenie. Problem w tym, że nie mogłem znaleźć na to czasu. Najtrudniej było mi pogodzić zdrowienie z prowadzeniem firmy. Nie mogłem sobie pozwolić na kolejne 6 tygodni z dala od biznesu.